Już prawie trzy tygodnie minęły od mojej obecności na świetnej konferencji w Łodzi o kryptonimie „Fenomenalna Biblioteka”. Prowadziłem tam warsztaty o grywalizacji w bibliotece, ale dzisiaj nie będę Wam o tym pisał. Wrzuciłem kilka dni temu na fejsbukowy profil Charliego Bibliotekarza kilka zdjęć o „analogowym Facebooku”, a teraz trochę  więcej Wam napiszę. 

Będzie zupełnie o czymś innym. Otóż w przerwach na lunch chodziliśmy do budynku Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Łódzkiego. Oprócz pysznego jedzenia mają tam antykwariat, gdzie można zakupić książki za cztery złote. Wyobrażacie sobie! Nieważne jak gruba, jak ważna, jak cienka. Wszystkie po cztery złote. Zgadnijcie co Charlie zrobił? Jak myślicie? Czy zignorowałem taką ofertę i zachowałem zimną krew i zdrowy rozsądek, bo przecież w mieszkaniu nie ma już miejsca na nowe/stare książki? Czy przeszedłem obojętnie obok tych stert książek?

Niestety nie… Obłowiłem się jak norka, a wracając wyglądaliśmy jak jacyś bukiniści, którzy napadli na innych podobnych im osobników. Dzisiaj chcę Wam pokazać jedną z książeczek, które udało mi się wtedy upolować.

Uwaga! Uwaga! Teraz pojedziemy starymi dobrymi czasami i będziemy wspominać czasy zamierzchłe, przed wynalezieniem Internetu i social mediów wszelakich. A, że znamy naturę ludzką to chciałbym tylko powiedzieć, że i my cyfrowi nomadzi mieliśmy swoje wersje social mediów. Były to wszelkiego rodzaju zeszyty „Ku pamięci”, gdzie wpisywało się odpowiedzi na kilkanaście/kilkadziesiąt różnych, głupich albo mądrych pytań typu – Czy mnie lubisz? Ulubiony kolor? Ulubiony zespół? I tak dalej, i tak dalej. Te zeszyty krążyły w klasie, po szkole. Zawiązywały się sympatie i antypatie. 

W mojej podstawówce wszyscy mieli zeszyty robione przez siebie, a ja właśnie w listopadzie w Łodzi trafiłem na wydawnictwo książkowe! A raczej taką broszurkę, która systematyzowała wiedzę o koleżankach i kolegach. 

Aha i posiadała jeszcze rysunki Bohdana Butenki :)

Powiem Wam co zrobię :) Zeskanuję kilka stron tej książeczki, wydrukuję i zrobię własną broszurkę. Ruszę z tym zeszycikiem w świat! Czas dosłownie stworzyć swoją TWARZOKSIĄŻKĘ.

P. S. Może być problem ze zdjęciami moich przyjaciół, które mieliby wkleić, ale zobaczę co się da zrobić :)

Comments (8)

  1. Odpowiedz

    Ha! :D U mnie w szkole to się nazywało (w sumie z niezrozumiałego dla mnie powodu) Złote Myśli. :D Kartki z odpowiedziami należało wsunąć za wklejoną do zeszytu pocztówkę lub do – również przyklejonej – koperty (wolałam pocztówki – potem wszystkie powyrywałam, bo to był czas, kiedy zbierałam pocztówki xDDD ).
    Przełożenie tego na drukowaną kopertę wydaje mi się trochę odzierające z uroku, nie wiem – mniej osobiste. :) Enyłej, nie wiedziałam, że coś takiego istnieje xD

  2. Odpowiedz

    Naprawdę niezły łup. Też pamiętam Złote myśli i notesik na wierszyki. A wpis od ulubionej nauczycielki znam na pamięć do dziś :)

  3. Odpowiedz

    Świetnie, że istnieją miejsca, gdzie można kupić książkę za cztery złote!
    A ten zeszyciko- album toż to żyła złota, a i pomysł by ruszyć w świat zacny!
    Kiedyś funkcjonowały jeszcze złote myśli, ale to trochę coś innego.

Leave a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Connect with Facebook

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.